A story about the search for consolation, solace and fulfilment in the modern world, but also about emptiness and alienation, about hope and its loss.
For those who have problems with colour perception or with the poetic interpretation of colours, below you can find a black and white version:
There will be no more posts in Polish, and my entire website is switching to English. I no longer mentally belong to the Polish cultural circle. At least not for the reasons you are probably thinking of.
Everything flows, everything is constantly in motion. Many mystics speak of experiencing the dance of atoms, whether during meditation or ceremony.
I , in silence, experience that the trees are alive, they are rippling, a dance, imperceptible for us. Is it just a dance of atoms? Maybe a dance that is also the language of Love? Of longing? I don’t know, but I tried to get closer to this flow of the Universe with these very images. I invite you to watch 🙂 .
It’s immensely gratifying to see your work in the Italian media dedicated to photography, especially those that present the highest level of artistic vision. Iconic has already honored me with another highlight of my work, this time it was a magical female nude session with the beautiful and girlish Karina.
As usual, my pictures are created as much during shooting as during processing. My colors, colors that are the result of thinking about the image, experience, story. I never in my life do something like some photographers do, that they take a color wheel and adjust according to a scheme to get a catchy effect on the viewer. What are the opposing colors, what color is in the triad, which one matches the other so as to get the so-called “wow effect.” It makes me laugh, using the color wheel for a painting job is moronic, just like using the grammatical dictionary of a language to write poetry. The color wheel and relationship between colors should be known, but boasting about its use to achieve “wow” is, in my opinion, an open admission of the blindness of the soul and the mechanical perception of the image, that is, acting like an artificial intelligence – which has rules programmed into it and processes the world according to that. This is tons of light years away from the quest, fulfilled through history by poets, painters of all kinds, who go away always too soon, carrying their souls on their shoulders, which no artificial intelligence will ever counterfeit. Well, unless one wants to do the same thing as robots, as Tomasz Pluszczyk recently described in analyzing the progress of artificial intelligence in rendering images. Well, if someone wants to use cheap tricks to create at most correct images, why not, I am not one of such people 🙂
I invite you, stay with me and my model, Karina, in this beautiful moment of contemplation of the girlish body and human destiny 🙂
The whisper of girlhoodCharoscuro
And referring to our conversations during the session, when Karina talked about Odessa and its musical traditions, that’s how nostalgic I associate this song with these images – and although not from Odessa, the melody and melancholy fit me for these photos:
July paints itself exceptionally beautiful and sweltering outside our windows. The temperature melts the ice in the hearts of Poles, so that they can, at least for a short time, see the world in colours painted with the climate of southern lands, the Côte d’Azur, sunny Italy and enchanting Greece. There are also those who, regardless of the temperature, always have in their hearts that melancholic, longing colour of sunsets, those whose hearts sing that song of the wind which you hear when you look from Capo Lilybeo in Marsala, Italy, turning your gaze towards Malaga, to see perhaps somewhere in the distance the Spanish mainland, perhaps your longed-for destiny, perhaps what will meet you years later. Do you remember Claude Lévi-Strauss’s beautiful book The Sadness of the Tropics?
Today, on these hot days, look with me through my eyes, colours and frame at the beautiful femininity, the girlhood, served up in a summery, slightly moonlit way and the other, playfully hiding behind a curtain of silk.
In the moon lightBehind the silk curtain
And here is a musical inspiration, a bit of summer performed by the wonderful Sonatori de la Gioiosa Marca
Kochani, długo mnie nie było. A przecież czytamy u Pliniusza: Nulla dies sine linea 🙂 Wiele rozmyślań za mną, wiele studiów malarskich i estetycznych ksiąg. Niewiele to zmieniło, gdyż najważniejsze to mistrzowska forma przekazująca tą treść, którą pragnie się wyrazić głębią ducha. WIem, że dziś powszechną jest koncepcja, że jesteśmy tylko algorytmami, zaprogramowanymi przez chemię, którą próbują odtworzyć “zawodowi macherzy od losu”, jak śpiewał Lady Punk, wraz ze swoimi korpoludkami. Głęboko sprzeciwiam się takiej wizji ludzi, choć obserwacje ludzkich zachowań często nie napawają mnie optymizmem, ciągle wierzę, że człowiek to ktoś więcej niż tylko chemiczno-psychologiczny algorytm.
Do mistrzowskiej formy ciągle dążę, a duszę noszę ciągle na ramieniu, by opowiadać to, co czuję. Jak w tym wierszu Edwarda Stachury brzydząc się teatrem obłudy i grą hipokryzji:
Edward Stachura – Życie to nie teatr
Życie to jest teatr, mówisz ciągle, opowiadasz; Maski coraz inne, coraz mylne się nakłada; Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra Przy otwartych i zamkniętych drzwiach To jest gra!
Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam; Życie to nie tylko kolorowa maskarada; Życie tym straszniejsze i piękniejsze jest; Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć! Ty i ja – teatry to są dwa Ty i ja!
Ty – ty prawdziwej nie uronisz łzy Ty najwyżej w górę wznosisz brwi Nawet kiedy źle ci jest, to nie jest źle Bo ty grasz!
Ja – duszę na ramieniu wiecznie mam Cały jestem zbudowany z ran Lecz kaleką nie ja jestem, tylko ty
Dzisiaj bankiet u artystów, ty się tam wybierasz Gości będzie dużo, nieprzystępna tyraliera Flirt i alkohole, może tańce będą też, Drzwi otwarte zamkną potem się No i cześć!
Wpadnę tam na chwilę, zanim spuchnie atmosfera Wódki dwie wypiję, potem cicho się pozbieram Wyjdę na ulicę, przy fontannie zmoczę łeb Wyjdę na przestworza, przecudowny stworzę wiersz Ty i ja – teatry to są dwa! Ty i ja!
Ty – ty prawdziwej nie uronisz łzy Ty najwyżej w górę wznosisz brwi I niezaraźliwy wcale jest twój śmiech Bo ty grasz!
Ja -duszę na ramieniu ciągle mam Cały jestem zbudowany z ran Lecz gdy śmieje się, to w krąg się śmieje cały świat!
Ja Duszę na ramieniu ciągle mam Cały jestem zbudowany z ran Lecz gdy śmieje się, to w krąg się śmieje cały świat!
Dziś dwa zdjęcia, które podbiły włoski Iconic Artist, a to tylko zapowiedź efektów współpracy z przecudną Alą 🙂 Ala, dzięki za atmosferę na sesji, za pozowanie z poświęceniem i za uśmiech. Zapraszam do oglądania 🙂
DziewczęcośćBrzemię aksamitu
Obiecuję, że od teraz zdjęcia na blogu będą częściej 🙂
A inspiracją do tych zdjęć oprócz niebanalnej osobowości i urody Ali była ta piosenka, posłuchaj jej ze mną 🙂
Historia Grecji i starożytnego Rzymu kończyła się w momencie, gdy z piedestału spadali bogowie. Dziś, obserwując podobne zjawisko, postarałem się opowiedzieć je obrazem. Z pomocą przychodzi fotografia portretu, a cykl obrazów, które zobaczysz, zrealizowałem podczas sesji studyjnej w Warszawie.
Fotografia i malarstwo tym różni się od poezji czy tekstu, że nie stawia pytań jasno, w oczywisty sposób. Pozwala odbiorcy odkrywać je w sobie, w zamyśleniu nad kolorem, teksturą, kompozycją i kadrem. Ja, realizując te obrazy, postanowiłem zmierzyć się z pytaniami, czym jest dziś wiara? Czy jest w ogóle obecna? Jak się zmienia? Czy we współczesnym świecie jest miejsce na magię i wiedzę tajemną?
Zapraszam do obejrzenia 🙂 A dla analogowych purystów wersja czarno-biała, naświetlona na starej, czarno-białej kliszy, to zeskanowane odbitki naświetlone starym powiększalnikiem 🙂
De Fide Divina I De Fide Divina II De Fide Divina III De Fide Divina I (wersja analogowa) De Fide Divina II (wersja analogowa) De Fide Divina III (wersja analogowa)
Moją myślą przewodnią, która przyświecała mi od zamysłu aż po realizację tego krótkiego cyklu zdjęć, był fragment twórczości Williama Butlera Yeatsa:
The innocent and the beautiful HAve no enemy, but time
oraz fragment sonetu Edmunda Spensera:
The breasts like lilies til other leaves be shared Her nipples like young blossomed jessamine such fragrant flowers to give most odour’s smell but her sweet odour did them all excel
Niewinność i jej utrata, a co za tym idzie rozważania dotyczące prawdy, miały w ikonologii i malarstwie bardzo długą listę przedstawień – nie będę tutaj opisywał wszystkiego, z czym zapoznawałem się przed stworzeniem z Modelką tych fotografii. Dodam tylko, że chciałem tym cyklem zapytać, czym jest niewinność? Jak łączy się z młodością i cielesnością? Czy łączy się też z duchowym elementem człowieka? Czy ten duchowy element w ogóle istnieje? Jak przemija? Czym jest utrata niewinności? Czy można za niewinnością tęsknić? Wreszcie – Niewinność Lilii – chciałem nieco zagrać słowem. Czyja niewinność? Pąku kwiatu lilii, czy dziewczyny o imieniu Lilia? Lilianna?
Jak to zwykle ja i moje obrazy – rozedrgane w świetle, nieco mroczne, tajemnicze i pytające, szukające drogi… Dziękuję modelce, Natalii za realizację mojego zamysłu 🙂
Jedno zdjęcie z tego cyklu zostało po raz kolejny wybrane przez fotoedytorów Vogue Italia 🙂
Lato zaczyna się pięknie, kolejny pełny dziewczęcości i delikatności portret (każdy akt jest portretem, choć nie każdy portret jest aktem 🙂 pięknej Natalii 🙂 Grazie editori, molte grazie ragazzi (no dobra, włoskim nie władam, ale piękny język, trzeba się będzie nauczyć 🙂
“Hope” – mod. Natalia
I jeszcze wcześniejszy portret, który editori Vogue również pokochali, tym razem pełna uroku Anna 🙂
Anna (mod. Anna 🙂
Letnie pozdrowienia przesyłam. Pogoda jak w słonecznej Italii 🙂 Jak dla mnie może być 🙂
Kolejna wizualna narracja, opowieść obrazami o tym, co dla mnie ważne. Kolejny raz obrazy, które idą w poprzek instacukierkowym modom. Jednak w swojej malarskiej, fotograficznej drodze nie chcę być koniecznie jak ktoś inny, próbuję odkrywać także te obszary,, które wymagają od odbiorcy wysiłku większego niż ułamek sekundy przy skrolowaniu insta.
Tym razem opowieść o wędrówce przez przestrzeń, świat, w poszukiwaniu Człowieka i prawdziwego człowieczeństwa. Podczas jazdy samochodem, pociągiem, lub gdy odkrywam nowe miejsca, patrzę na miejsca, domy, światła w oknach, ciekawi mnie kto tam mieszka? Czy za przestrzenią, dalą, za oknem, gdzie w ciemności płonie jakieś światło jest Ktoś? Dokąd zmierza i jaka jest jego droga? Często takie rozmyślania mi towarzyszą. I w ogóle, o ludziach, dokąd idą? Ile dobra a ile zła kryje się za polem, który oddziela mnie od ludzkich zabudowań, domostw… Czy wędrujący przez świat z duszą na ramieniu znalazłby tam schronienie i życzliwość? Stąd te właśnie fotografie.
Jak zwykle, poniżej tekst gdyby na którymś smartfonie ciężko było odczytać tekst z obrazu.
Kolejny zestaw obrazów stworzony pod wpływem szkoły fotograficznej. Szkoła pokazuje mi trochę inny sposób fotograficznej estetyki, dzięki, Karol 🙂 To zupełnie niesamowite, gdy odkrywa się prawdziwe zakamarki sztuk wizualnych. Wszystkim, którzy odwiedzacie tego bloga, niech Nadzieja towarzyszy Wam od świtu do nocy, a w nocy oby była osłodą snów 🙂 Niech to będą takie życzenia na te Święta 🙂
Gdyby ktoś miał problem z widocznością tekstu na pierwszym obrazie, poniżej ten tekst:
W poszukiwaniu nadziei
Szukam Cię od świtu. Od najwcześniejszego promyka światła, twoi posłańcy, rozchwiane cienie mówią, że jesteś blisko. Widzę tyle kolorów, roziskrzonych na strunach światła. Tylko gdzie jesteś.