Port wielu statków
Jest kotwicowisko słoneczne zwane Królestwo Twoje.
Tam wciąż na rufę łażą po głębszy rum opoje
I ciągle się tam tańczy i rzępoli rozmaicie
To fajne miejsce dla zejmanów – to dopiero życie!
– I chciałbym, chciałbym już tam być.
Najgorszy wicher to morka co ją się ledwo czuje
I nikt nikogo nie beszta, nikogo nikt nie nagluje
Kto chce to z fają w zębach obija się, pałęta,
Na forkasztelu się opala, gapi na okręta…
– I chciałbym, chciałbym już tam być.
Bo tam z całego świata stoją żaglowce i jachty
Na jednej kotwicy, zwinąwszy wszystkie płachty
I zatopione łajby i ich pomarłe załogi
Unosi na swych pływach port słoneczny i błogi
– I chciałbym, chciałbym już tam być.
Zbutwiałe pudła w wodoroślach ociekłych, zielone
Co portu nie ujrzały, w morzu zaginione
Rytmicznym pływem kołysane, w przyboju ryjące
A załogi biją w dzwon, śpiewają, patrzą w słońce…
– I chciałbym, chciałbym już tam być
John Masefield, tłum. Robert Stiller