To ogromnie miłe widzieć swoje prace we włoskich mediach poświęconych fotografii, szczególnie takich, które prezentują najwyższy poziom artystycznych wizji. Iconic zaszczycił mnie już kolejnym wyróżnieniem moich prac, tym razem była to magiczna sesja kobiecego aktu z piękną i pełną dziewczęcości Kariną.
Jak zwykle zdjęcia u mnie powstają tyle samo podczas fotografowania, ile podczas obróbki. Moje barwy, kolory, które są wynikami rozmyślań o obrazie, przeżycia, opowieści. Nigdy w życiu nie robię czegoś takiego, jak niektórzy fotografowie, że biorą koło kolorów i dopasowują według schematu aby uzyskać chwytliwy efekt na odbiorcy. Co jest barwami przeciwstawnymi, jaki kolor jest w triadzie, który do drugiego pasuje tak, żeby uzyskać tzw. “wow efekt”. Śmieszy mnie to, używanie koła kolorów do pracy malarskiej jest idiotyczne, tak samo, jak używanie słownika gramatycznego języka do pisania wierszy. Koło kolorów i ich zależności trzeba znać, ale chwalenie się jego wykorzystaniem by osiągnąć “wow” jest wg mnie otwartym przyznaniem się do ślepoty duszy i do mechanicznego postrzegania obrazu, czyli działania niczym sztuczna inteligencja – która ma wprogramowane zasady i według tego przetwarza świat. O całe tony lat świetlnych jest to odległe od misji, spełnianej przez dzieje przez poetów, malarzy wszelkich, którzy odchodzą zawsze zbyt prędko, niosąc duszę na ramieniu, których nigdy żadna sztuczna inteligencja nie podrobi. No chyba, że ktoś chce robić to samo co roboty, co Tomasz Pluszczyk ostatnio opisał analizując postępy sztucznej inteligencji w renderowaniu obrazów. No cóż, jak ktoś chce używać tanich chwytów do tworzenia poprawnych co najwyżej obrazów, to dlaczego nie, ja do takich osób nie należę 🙂
Zapraszam, zatrzymaj się ze mną i moją modelką, Kariną, w tym pięknym momencie kontemplacji dziewczęcego ciała i ludzikiego losu 🙂
Szept dziewczęcościŚwiatłocień
A nawiązując do naszych rozmów w czasie sesji, gdy Karina opowiadała o Odessie i jej muzycznych tradycjach, tak mi się z tymi obrazami kojarzy nostalgiczna ta piosenka – i choć nie z Odessy, melodią i melancholią pasuje mi do tych zdjęć:
Lipiec wyjątkowo pięknie i upalnie maluje nam się za oknami. Temperatura roztapia lód w sercach polaków, tak, że mogą choć przez krótki czas spojrzeć na świat barwami, malowanymi klimatem południowych krain, Lazurowego Wybrzeża, najsłoneczniejszej Italii, urzekającej Grecji. Są też i tacy, którzy niezależnie od temperatury powietrza mają w sobie zawsze w sercu tą melancholijną, tęskniącą za czymś barwę zachodów słońc, są tacy, których serce śpiewa tę pieśń wiatru, którą słyszy się spoglądając z Capo Lilybeo we włoskiej Marsali, kierując wzrok w stronę Malagi, by być może gdzieś w dali zobaczyć hiszpański ląd, może swój wytęskniony los, może to, co spotka nas po latach. Pamiętasz piękną książkę Claude Lévi-Straussa Smutek Tropików?
Dziś na te upalne dni spójrz ze mną moimi oczami, barwami i kadrem na piękną kobiecość, dziewczęcość, podaną w letni, księżycowy nieco sposób i drugi, figlarnie chowający się za kurtyną jedwabiu.
W blasku KsiężycaZa jedwabną kurtyną
A tutaj inspiracja muzyczna, trochę lata w wykonaniu wspaniałych Sonatori de la Gioiosa Marca
Jak już wspominałem przy Liliach, dziewczęcość i portrety (akty) kobiet to moje największe inspiracje i sposób na wyrażanie swych emocji i przemyśleń. Ale nie tylko – inspiruje mnie każdy obszar sztuki i fotografii. Fotograf w takich miastach jak Kraków czy Warszawa ma do dyspozycji wiele obiektów atrakcyjnych fotograficznie. Czy nie jest jednak tak, że to właśnie miejsca nieodkryte są najlepszym sposobem na ćwiczenie oka, serca, kompozycji i języka wizualnego przekazu?
Edytorzy Vogue Italia tym razem postanowili wyróżnić moje zdjęcie pejzażu i architektury Śląska. Oczywiście nie są oni jakimś wyznacznikiem ani tego, co należy, ani co wolno w sztuce, po prostu wyróżniają zdjęcia zgodne z pewną linią estetyczną redakcji, jednak za każdym razem takie wyróżnienie jest czymś miłym. Na moim koncie w Vogue gdzie wstawiam zdjęcia nie zawierające ludzi, pojawiły się te prace:
Seensoul PhotovogueMała wielka Ojczyzna (architektura Śląska)
Tradycyjnie dziękuję edytorom Vogue za wyróżnienie a Tobie dziękuję za obejrzenie moich prac i gościnę na stronie 🙂 Zapraszam na sesje w różnych miastach – jako fotograf – Kraków, Kielce, Warszawa, Katowice 🙂
Nie samym pięknem kobiet i ich urodą żyje malarz, w historii sztuki każdy chociaż raz stworzył coś innego niż portret czy akt pięknej kobiety. Wrażliwy człowiek znajduje inspirację w wielu elementach rzeczywistości. Oczywiście dla mnie Dziewczęcość, Kobiecość będzie zawsze najpiękniejszą inspiracją, ale każdy liść, powiew wiatru, kwiat, kamień szepce mi swoją opowieść.
Tym razem lilie po sesji z Natalią, spełniły swoją rolę, jednak nie chciałem wyrzucić ich tak po prostu. Dalej były piękne, dalej opowiadały swoją historię, słychać było ich delikatną mantrę wyszeptaną formą i tekstturą.
Postanowiłem je namalować. Ale jeśl czytasz ten blog już jakiś czas, wiesz, że nie lubię po prostu przedstawiać rzeczywistości, na mojej fotografii wszystko jest zinterpretowane moimi kolorami, teksturami i kompozycją. Jak na obrazie. Dlatego tak często piszę o malarstwie.
Pierwszy obraz jest o poszukiwaniu miłości, dopełnienia, drugi o samotności i zapatrzeniu w siebie. Metafory, jak zwykle. Miłego oglądania
Moją myślą przewodnią, która przyświecała mi od zamysłu aż po realizację tego krótkiego cyklu zdjęć, był fragment twórczości Williama Butlera Yeatsa:
The innocent and the beautiful HAve no enemy, but time
oraz fragment sonetu Edmunda Spensera:
The breasts like lilies til other leaves be shared Her nipples like young blossomed jessamine such fragrant flowers to give most odour’s smell but her sweet odour did them all excel
Niewinność i jej utrata, a co za tym idzie rozważania dotyczące prawdy, miały w ikonologii i malarstwie bardzo długą listę przedstawień – nie będę tutaj opisywał wszystkiego, z czym zapoznawałem się przed stworzeniem z Modelką tych fotografii. Dodam tylko, że chciałem tym cyklem zapytać, czym jest niewinność? Jak łączy się z młodością i cielesnością? Czy łączy się też z duchowym elementem człowieka? Czy ten duchowy element w ogóle istnieje? Jak przemija? Czym jest utrata niewinności? Czy można za niewinnością tęsknić? Wreszcie – Niewinność Lilii – chciałem nieco zagrać słowem. Czyja niewinność? Pąku kwiatu lilii, czy dziewczyny o imieniu Lilia? Lilianna?
Jak to zwykle ja i moje obrazy – rozedrgane w świetle, nieco mroczne, tajemnicze i pytające, szukające drogi… Dziękuję modelce, Natalii za realizację mojego zamysłu 🙂
Jedno zdjęcie z tego cyklu zostało po raz kolejny wybrane przez fotoedytorów Vogue Italia 🙂
Lato zaczyna się pięknie, kolejny pełny dziewczęcości i delikatności portret (każdy akt jest portretem, choć nie każdy portret jest aktem 🙂 pięknej Natalii 🙂 Grazie editori, molte grazie ragazzi (no dobra, włoskim nie władam, ale piękny język, trzeba się będzie nauczyć 🙂
“Hope” – mod. Natalia
I jeszcze wcześniejszy portret, który editori Vogue również pokochali, tym razem pełna uroku Anna 🙂
Anna (mod. Anna 🙂
Letnie pozdrowienia przesyłam. Pogoda jak w słonecznej Italii 🙂 Jak dla mnie może być 🙂
Kolejny zestaw obrazów stworzony pod wpływem szkoły fotograficznej. Szkoła pokazuje mi trochę inny sposób fotograficznej estetyki, dzięki, Karol 🙂 To zupełnie niesamowite, gdy odkrywa się prawdziwe zakamarki sztuk wizualnych. Wszystkim, którzy odwiedzacie tego bloga, niech Nadzieja towarzyszy Wam od świtu do nocy, a w nocy oby była osłodą snów 🙂 Niech to będą takie życzenia na te Święta 🙂
Gdyby ktoś miał problem z widocznością tekstu na pierwszym obrazie, poniżej ten tekst:
W poszukiwaniu nadziei
Szukam Cię od świtu. Od najwcześniejszego promyka światła, twoi posłańcy, rozchwiane cienie mówią, że jesteś blisko. Widzę tyle kolorów, roziskrzonych na strunach światła. Tylko gdzie jesteś.
Trochę długo nic nie pisałem, ale nie przez to, że zapomniałem o mojej domowej stronie, którą jako portfolio dopieściłem kolorami i cenię ją sobie najbardziej. Trochę obowiązków, trochę choroby bliskich i opieka nad nimi i zawrotu a raczej nawału różnych wydarzeń – no i wystarczyło. Od września (od dziś) mam solenne postanowienie, aby częściej tutaj bywać. Cieszę się, że mam swoje internetowe portfolio, bo to mój dom i wystawa, którą mogę Tobie pokazywać w takiej formie jak chcę i jaka mi się podoba, a nie jaką narzuca mi jedna czy druga społecznościówka. Nie mówiąc już o tym, że Fb czy Insta wprowadziły algorytmy, które bardzo źle podziałały na wyświetlenia u naprawdę dobrych fotografów. Niektórzy namawiają mnie do kontynuacji publikowania na Insta czy Fb, ale biorąc pod uwagę te głupawe algorytmy oraz ich socjotechniki stosowane przez firmę na F, jej upodobanie do usuwania treści jeśli coś nie jest zgodne z ich spojrzeniem na cokolwiek, chyba jednak całkowicie wycofam się z IG i Fb. Ale do rzeczy 🙂 Zdjęcia autorstwa Michała Seensoul we włoskim VOGUE Photography!
A więc, no dobra, a w szkole pani powtarzała, że nie zaczyna się zdania od a więc. Zatem mam i ja Złoty Graal wymarzony przez wielu fotografów, publikację w Vogue.ITALIA 🙂 A raczej w nadzorowanej przez ich fotoedytorów stronie poświęconej fotografii. Cieszę się, bardzo. Nie ukrywam, że sprawiło mi to miłą niespodziankę. Oto moje dwie świeżutkie publikacje:
Wyróżnione zdjęcie I Fotografia: Michał Seensoul, talent: Weronika
Wyróżnione zdjęcie II Fotografia: Michał Seensoul, talent: Weronika
Jak wspominałem, to bardzo miłe niespodzianki, ale zaobserwowałem coś, co mnie zastanawia. Czy warto poświęcać swój styl i robić coś tylko by jakieś pismo czy internetowy magazyn opublikowało nasze zdjęcia? By zdobyć Graala w postaci publikacji, która u niektórych powoduje otwarcie ust i słowa “och, vogue, no to musi być dobry fotograf”? Tu przypominają mi się słowa wspaniałego fotografa i mentora, nauczyciela fotografii, Karola Krukowskiego, który powiedział kiedyś, że warto podążać za tym co się czuje i co się wie, a nie wzorować się na innych.(a jest świetnym fotografem, absolwentem studiów fotograficznych, doktorantem na Akademii Sztuk Pięknych, czyli wie, co mówi). Tylko tak można uprawiać prawdziwą sztukę. Najpierw miałem kilka dni pracy nad każdym z tych obrazów, namalowałem je światłem i w obróbce nadałem im klimat taki, jaki chciałem. A parę dni temu obrobiłem te zdjęcia specjalnie pod gust fotoedytorów Vogue. Moja dusza i emocje, które wlewam w barwy, w obraz każą mi malować inaczej. O tak:
Innocence Fotografia: Michał Seensoul, talent: Weronika
To jest mój obraz, który, gdy na niego patrzę, wibruje kolorem, emocją, fantazją, tonalnością i symboliką, ten obraz, a nie tamte dwa zdjęcia, w ogromnym rozmiarze chcę powiesić na ścianie mojej pracowni, która, gdy będę ją kiedyś mieć, będzie tonąć w światłocieniach słońca, w poblaskach liści drzew, w cieple popołudnia a w chłodzie fioletowawych błękitów o poranku czy z wieczora. Jak widzisz, mój obraz jest zupełnie inny niż to zdjęcie, które spodobało się redaktorom fotograficznym Vogue.IT. Myślę, że najważniejsza w fotografii jest dusza i jak mówi Karol – najważniejsze by inspirować się tym co nam w sercu gra, a nie aktualnie panującym trendem w tej czy innej redakcji. Jestem pewny swoich barw i fajnie byłoby porozmawiać z tymi fotoedytorami, dlaczego taki a nie inny sposób obróbki im się podoba. Oczywiście, jest wielu wspaniałych fotografów, których prace się na stronach Vogue.italia pojawiają i warto je znać – ale wtedy pojawia się pułapka tego, że nie pójdziemy za głosem serca, tylko zaczniemy naśladować innych. Jest trochę ciekawych zdjęć na stronach Vogue Italia w dziale fotografia. Ale czy warto robić wszystko łącznie z rezygnacją ze swego stylu, odrzucać całą wiedzę o sztuce, tylko po to by zdobyć jakiś “znaczek”? Moim zdaniem nie.
Podsumowując: to co sprawia, że mamy swój niepowtarzalny styl to gruntowna wiedza z malarstwa i jego historii, to samo z fotografią, oraz praca – analiza swoich barw, kadrów, obróbki, a przede wszystkim serce i emocje, wrażliwość w życiu i to jak patrzymy na świat. Podążanie za głosem serca uważam za niezbędne w fotografii, malarstwie, poezji czy jakiejkolwiek dziedzinie sztuki. Chociaż wiadomo – jeśli coś robi się dla klientów – wtedy słuchamy ich wskazówek.
Z pewnością wedy znajdą się tacy, co krzykną: “tak się nie śpiewa” 🙂 Ale o tym w następnym odcinku 🙂 Już teraz zapraszam Cię na kolejny wpis, może być ciekawie 🙂
A tak poza tym jeszcze jedno wyróżnione przez Vogue zdjęcie z sesji z Panią W 🙂 tego roku:
Pierwszy dzień Wiosny, ciekaw jestem, jak go przywitaliście?
Postanowiłem podzielić się zdjęciem, które chyba najlepiej pokazuje mój stosunek do fotografii jako sztuki. Każde zdjęcie przedstawia moją opowieść, świat odbity w duszy. Zarówno w formie, jak i treści – zastana treść jest tylko pretekstem do namalowania światłem obrazu. Wycięta kadrem rzeczywistość, w cyfrowej ciemni przeistacza się w pełnoprawny obraz. Tak traktuję pejzaż, portret, akt i wszystkie inne gatunki fotografii – no, może oprócz reportażu, bo tutaj już chodzi bardziej o rzeczywistość.Read more
Jest kotwicowisko słoneczne zwane Królestwo Twoje.
Tam wciąż na rufę łażą po głębszy rum opoje
I ciągle się tam tańczy i rzępoli rozmaicie
To fajne miejsce dla zejmanów – to dopiero życie!
– I chciałbym, chciałbym już tam być.